Fit for 0,5. Samochody elektryczne w Europie nie uratują klimatu. Liczby mówią jasno

UE postanowiła, że od 2035 r. Europejczycy nie będą mogli już kupować nowych samochodów spalinowych. Ma to zapewnić Europie w 2050 r. tzw. zeroemisyjność. Początkiem tych wiekopomnych przemian jest słynny już program, zatytułowany jak hasło reklamowe grą słów, Fit for 55. Wszak ludzie muszą go kupić. Dzięki tej ambitnej strategii mamy uratować klimat Ziemi. Nie dowiedzieliśmy jednak, o ile dzięki pozbyciu się samochodów spalinowych ograniczymy emisję dwutlenku węgla i kiedy to nastąpi. Nieprzypadkowo. Twarde liczby w tym wypadku są politykom nieznane bądź też niewygodne.

Fit for 0,5. Samochody elektryczne w Europie nie uratują klimatu. Liczby mówią jasno
Podaj dalej
ue-fit-for-05-co2
fot. freepik

Udział UE w globalnej emisji CO2 wynosi mniej niż 10 %. Najnowsze dane mówią o ca 8 %. Ta wartość będzie tylko spadać, w związku z przechodzeniem Europy na zieloną energię, przy jednoczesnym wzroście gospodarczym innych kontynentów, który jeszcze długo będzie tam zasilany w dużej mierze energią konwencjonalną. Z kolei udział transportu w emisji CO2 szacuje się na 15-17 %, z czego samochodów osobowych – na połowę tego, czyli znów ca 8 %. Te 8 % CO2 samochodów osobowych od tych 8 % CO2 UE daje 0,64 %. Dokładne obliczenie jest niemożliwe.

W każdym razie to < 1 %. Tyle wynosi udział w globalnej emisji CO2 samochodów osobowych z Europy. Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. nie da jednak takiej oszczędności. Wtedy tylko przestaną być sprzedawane w Europie samochody emisyjne, ale pozostanie w ruchu jakieś 200 mln takich sprzedanych wcześniej. Nie stanie się to również do 2050 r., kiedy EU ma osiągnąć poziom emisji zero, bo ludzie będą trzymać auta spalinowe do oporu, a więc znacznie dłużej niż 15 lat, jakie upłynie od 2035 do 2050 r.

Już dziś zapowiadają na forach w internecie, że przed wejściem w życie zakazu kupią ostatnie nowe spalinowe, i będą na nie chuchać i dmuchać, żeby im wystarczyły do końca życia. Zatem wymiana parku samochodowego w Europie ze spalinowego na elektryczny zakończy się hen hen w II połowie XXI w. Ale nawet wtedy nie osiągnie się zerowej emisji, bo auta elektryczne też emitują, tyle że nie z rury wydechowej. W całym cyklu życia, czyli od pozyskania surowców do utylizacji złomu, oszczędzają w stosunku do aut spalinowych średnio ok. 50 % CO2. Jeden masowiec wiozący z Afryki do Chin surowce do produkcji baterii emituje na trasie więcej CO2 od wszystkich sportowych samochodów jeżdżących w tym czasie po Ziemi. Summa summarum ostateczna oszczędność CO2 w elektrycznej Europie wyniesie <0,5 % globalnej jego emisji, za kilkadziesiąt lat.

W międzyczasie Trzeci Świat wzrośnie gospodarczo ze 2-3 razy, dając równo do pieca kopalinami, i to 0,5 % oszczędności CO2 w skali globu zostanie pożarte, długo zanim zostanie osiągnięte. Każdy, kto choćby tylko intuicyjnie czuje naukę, wie, że nie da się odwrócić procesu dynamicznego, redukując jego czynniki o 0,5 %. To tak, jakby na pedał gazu wciśnięty do podłogi na 10 cm zmniejszyć nacisk o 0,5 mm. Od tego auto nie zacznie zwalniać, tylko minimalnie wolniej, ale dalej będzie przyspieszać. Elektromobile nie spalą benzyny, ale plan ratowania nimi klimatu spali na panewce.

ue-fit-for-05-co2-2
fot. freepik

Mimo to wg UE Europejczycy mają się poświęcić. Jednak nie każde poświęcenie jest chwalebne. Może być też głupie. To wtedy, gdy poświęca się większe dobro dla mniejszego lub ofiara jest daremna. I choć klimat Ziemi jest nieporównywalnie ważniejszy od wygody i przyjemności jazdy samochodem spalinowym, to jednak teoretyczne -0,5 % CO2 już niekoniecznie jest warte kilkaset mld € inwestycji wysokiego ryzyka i kilkaset tysięcy miejsc pracy mniej. Jednak nawet gdyby uznać, że jest, to i tak nic nie da.

Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. opiera się na fałszu, że dzięki niemu uratujemy klimat. W debacie publicznej nikt nie podniósł tych liczb, które temu przeczą. Przeciwnicy zakazu pewnie ich nie znali, jego zwolennicy może też albo je przemilczeli.

Już prędzej UE osiągnęłaby to -0,5 %, zamiast samochodów spalinowych zakazując szkodliwego oleju palmowego i tym samym ratując od wycinki pochłaniające CO2 lasy deszczowe. Taki zakaz nie kosztowałby nic. Tylko ceny batonów w sklepach spożywczych wzrosłyby o kilkanaście eurocentów za sztukę. Ceny samochodów w salonach po 2035 r. wzrosną o kilkanaście tysięcy € za sztukę.

Za to stanie się Europa „fit”. Niczym najlepsze trenerki celebrytki z internetu. Odchudzona o biliony € na fabryki baterii, elektrownie, infrastrukturę, dopłaty do samochodów elektrycznych i zasiłki dla bezrobotnych zwolnionych z pracy przy samochodach spalinowych, oraz utracone wpływy z podatków od tychże, będzie gotowa na redukcję dwutlenku węgla o całe 0,5 %. Formy nie zepsują nawet batony na oleju palmowym.

Przeczytaj również