Unia Europejska znów namieszała. Tym razem oberwała kawa
Od przyszłego roku wejdą w życie przepisy Unii Europejskiej dotyczące przeciwdziałania wylesianiu. Niemieckie Stowarzyszenie Kawy zwraca uwagę, że w wyniku nowego rozporządzenia dostawy kawy nie będą już gwarantowane. Tyczy się to oczywiście całej wspólnoty, a więc w tym i Polski.
Rozporządzenie, jakie ma wejść w życie jest niezwykle restrykcyjne. Wymaga ono od firm złożenia oficjalnego oświadczenia, że po 31 grudnia 2020 roku żaden las nie został wycięty ani uszkodzony w związku z pozyskaniem danego surowca. Jeżeli przepisy nie zostaną zastosowane, to dany podmiot musi liczyć się z ogromnymi karami finansowymi. Mowa tutaj o kwotach w wysokości co najmniej czterech procent rocznego obrotu w Unii Europejskiej.
To oznacza, że podaż nie będzie w stanie zaspokoić popytu. Przełoży się to znacząco nie tylko na dostępność kawy, ale również ceny. Najprościej mówiąc stanie się ona produktem premium, na który będą mogli pozwolić sobie jedynie bardziej zamożni. Inni natomiast będą musieli z niej albo całkowicie zrezygnować albo znacząco ograniczyć jej spożycie.
Komisja Europejska nie widzi problemu
Wprowadzone rozporządzenie nie tyczy się wyłącznie samej kawy. Będzie miało ono przełożenie również m.in. kakao, skórę czy meble. Komisja Europejska nie widzi jednak problemu i stwierdza jasno, że w jej ocenie wprowadzone zmiany nie wpłyną w żaden sposób na ceny.
Stowarzyszenie Kawowe, które obejmuje blisko 400 firm popiera wprowadzenie zmian. Uważa jednak, że ich wejście następuje zbyt szybko. „Obecnie tylko około 20 procent rolników spełnia wymagania” – podkreślono. Firmy z którymi odbywa się współpraca nie są w stanie dostarczyć pełnej dokumentacji do końca tego roku. Pomysł wygląda dość podobnie, jak w przypadku transformacji samochodowej. Zmiana dobra, ale czas niemożliwy do zrealizowania.
Znane i cenione palarnie kawy Lavazza, Melitta i Darboven, także oczekują wydłużenia czasu w rozporządzeniu.