Rosnąca inflacja, ceny paliw i energii to wszystko daje się we znaki wielu mieszkańcom Polski. Przed wyjątkowo dużym wyzwaniem stają m.in. przedsiębiorcy, którym koszty działalności dodatkowo obowiązek podnoszenia wynagrodzenia. Przy skokowych podwyżkach ta zima może okazać się zabójcza zwłaszcza dla stacji kontroli pojazdów. Właściciele tych instytucji oraz diagności mówią dość i szykują się do strajku.
Będzie opłata 13,50 zł miesięcznie?
Kością niezgody jest oczywiście obowiązkowa opłata za przeprowadzenie badania technicznego. Ta od 18 lat pozostaje niezmieniona, czyli wynosi dokładnie 99 zł. Stawka dotyczy samochodów do 3,5 t bez instalacji LPG, bowiem z nią ta kwota wzrasta do 162 zł. W obliczu ciągłych podwyżek minimalnego wynagrodzenia oraz rosnących cen, wiele stacji może przestać istnieć tej zimy.
Jak wskazuje Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, tylko w pierwszej połowie 2022 r. zamknięte 152 takie obiekty. Licznik może szybko wzrosnąć, jeśli procedowana obecnie nowelizacja ustawy prawo o ruchu drogowym nie zmieni stawki za obowiązkowy przegląd. PISKP postuluje, aby ta wynosiła 150 zł netto za auto osobowe bez LPG. Doliczając podatek 23 proc. podatku VAT wychodzi 184,50 zł, czyli 13,50 zł miesięcznie. Jest także postulat o automatyczną waloryzację, np. o wskaźnik inflacji.
Rząd mówi nie, szykuje się protest
Jednak rząd od wielu miesięcy rząd odrzuca te propozycje. Padają argumenty, że wciąż powstają nowe stacje kontroli pojazdów. To nieuchronnie przybliża nas do ryzyka ogólnopolskiego protestu. Może to wywołać wyjątkowy paraliż, bowiem miliony kierowców mogą pozostać bez możliwości legalnego poruszania się po drogach. Wszystko zależy oczywiście od skali i solidarności diagnostów. Jazda autem bez ważnego przeglądu to mandat nawet 3 000 zł, choć zazwyczaj kończy się na kilkuset. Dochodzą do tego jednak koszty związane z zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego i nierzadko odholowaniem pojazdu.