Kierowcy buntują się przeciwko nowym wysokim opłatom od sierpnia. Kamery nowego monitoringu albo znikają, albo są dewastowane

Wydaje się, że kierowcy są sfrustrowani perspektywą nowych opłat. Nie są one ani tanie, ani potrzebne nie tylko w opinii posiadaczy samochodów. Wprowadzenie ich w życie w sierpniu pozbawi wielu znacznej ilości gotówki. Nie wiadomo czy tak się jednak stanie, bo fala wściekłości nie ogranicza się już jedynie do komentarzy. Kierowcy przeszli do czynów, a w zasadzie aktów wandalizmu. Ofiarą padł monitoring nowego systemu opłat.

Kierowcy buntują się przeciwko nowym wysokim opłatom od sierpnia. Kamery nowego monitoringu albo znikają, albo są dewastowane
Podaj dalej

Codziennie dodatkowo 65 zł za jazdę po mieście

Kierowcy starszych samochodów nie akceptują pomysłu na wprowadzanie stref wolnych od emisji. Te rozrastają się jak grzyby po deszczu, a największa ekspansja zapowiadana jest na sierpień.

Wtedy to nie tylko w Londynie, ale także na jego obrzeżach zacznie działać tysiące kamer, które będą czuwać nad tym, czy kierowcy opłacają swój wjazd do nowych stref. To za karę, że mają pojazdy, które nie spełniają określonych norm emisji.

Koszt dzienny wyniesie 65 zł i takiej opłaty kierowcy już dokonują w Londynie. Jednak plany ekspansji ULEZ uznano za kontrowersyjne na tyle, że kierowcy, a nawet kilka londyńskich rad zapowiedziało walkę z takim planem. Posiadacze samochodów realizują ten plan w osobliwy sposób.

ULEZ-podatek za samochody na diesel i benzynę
Getty Images

Kierowcy uciekają się do kradzieży lub dewastacji kamer monitoringu ULEZ

O atakach na kamery w ramach protestu kierowców przeciwko nowym opłatom za samochody informuje brytyjski DailyMail. Dziennikarze opisują przypadki kradzieży kamer, wspinanie się na sygnalizatory, aby wyłączyć urządzenia wykrywające numery rejestracje samochodów. Przecina się również przewody kamer albo zakłada na nie torby.

Zdjęcia zamieszczone na Twitterze są żywym dowodem frustracji kierowców i przedmiotem dyskusji jaka rozgorzała na nowo w ratuszu burmistrza. To dlatego, że każdy taki akt wandalizmu stanowi jasny sygnał, że kierowcy stref ultra niskich emisji nie chcą, a dodatkowo naraża miasto na dodatkowe koszty napraw.

Burmistrz przewidział instalację 2750 kamer monitoringu ULEZ we wszystkich 32 dzielnicach Londynu. Na pytanie konserwatystów o to, ile takich kamer kierowcy zniszczyli, Transport of London odpowiedział, że na dzień 21 marca aktami wandalizmu objęto 43. To zarówno w strefach, które już istnieją, jak i w tych, które dopiero powstaną. Jakie rodzaju koszty to wygenerowało TfL nie odpowiedziało.

Do aktów wandalizmu dochodzi w Kingston, Sutton, Heathrow, Bromley i Greenwich. Wiadomo jednak, że kamery zniszczono także w: Abbey Wood, Cheam, Chiswick, Wallington, West Sutton, Stoke Newington, Kilburn, Fulham.

Skala problemów generowanych przez kierowców może być większa

Protest kierowców może przybrać na sile. Wspomniał o tym członek konserwatywnych władz Wielkiego Londynu, Nick Rogers. Powiedział, że jest „zaskoczony”, że burmistrz jest przekonany, że program ULEZ wystartuje w sierpniu, biorąc pod uwagę, że reakcja opinii publicznej była „ogromna i rośnie”.

„Londyńczycy są coraz bardziej źli na te plany. Masz grupy na Facebooku, takie jak Action Against Unfair ULEZ Expansion, które pojawiły się z prawie 20 000 członków, a dodatkowo kilka gmin, które stają w obronie swoich mieszkańców i odmawiają współpracy przy instalacji infrastruktury ULEZ”- powiedział cytowany przez DailyMail.

W tym tygodniu ogłoszono rozprawę sądową dotyczącą proponowanej rozbudowy stref ULEZ w lipcu. To dlatego, że rady hrabstw tj. Bexley, Bromley, Hillingdon, Harrow i Surrey wyraziły obawy co do legalności takiego programu.

Tymczasem Transport of London robi zakupy na blisko 75 milionów funtów na nowe kamery i znaki drogowe. Same jeszcze nieuruchomione kamery monitoringu stanowią dużą część kosztów rozbudowy ULEZ. Szacuje się, że to wydatek nawet 140 milionów funtów.

W ratuszu rozumieją, że kierowcy opłat nie chcą, ale wandalizmu na kamerach już nie

Tymczasem w mediach nie brakuje publikacji uszkodzonych kamer. Ofiarami aktów protestów kierowców padają dziesiątki nowych urządzeń. Miejscowi wyłączający kamery rejestrujący numery pojazdów, już nawet używają wobec siebie nazwy „Łowcy androidów ULEZ”. Nie brakuje też przypadków, że kierowcy zakrywają tablice rejestracyjne swoich pojazdów.

Wgląda na to, że walka o prawo do bezpłatnej jazdy dopiero się rozkręca. Na Twitterze widać kamerę w niezidentyfikowanym rejonie Londynu, wyciętą i usuniętą ze stojaka. Podpis głosi:

„Kolejna kamera ULEZ usunięta. Drut wygląda na przecięty! Druga strona drogi też. Czy Khan nadal nie otrzymał wiadomości?.

Susan Hall, przywódczyni konserwatystów w ratuszu, powiedziała:

„Sadiq Khan nie ma racji, umieszczając kamery i nakładając podatek ULEZ wbrew życzeniom przytłaczającej większości londyńczyków. Ale niszczenie kamer i łamanie prawa jest całkowicie niedopuszczalne”.

Kierowcy samochodów niezgodnych z normami emisji stanowią według burmistrza nieliczną grupę. Twierdzi, że przedstawił im atrakcyjną propozycję, by problemów z opłatami nie mieli.

„Dla kierowców bardzo nielicznych pojazdów niezgodnych z przepisami uruchomiłem największy jak dotąd program złomowania – 110 milionów funtów – aby pomóc rodzinom o niższych dochodach, małym firmom, organizacjom charytatywnym, jednoosobowym przedsiębiorcom i niepełnosprawnym londyńczykom wymienić ich pojazd na mniej zanieczyszczający lub przejść na czystszy, bardziej aktywny środek transportu”.

Czy ogromna strefa opłat ruszy 29 sierpnia? Będziemy na bieżąco informować na ten temat.

NIE PRZEGAP

https://wrc.net.pl/mh-monitoring-mandaty-i-nowe-oplaty-za-sam-fakt-jazdy-samochodem-nie-tylko-kierowcy-juz-sie-buntuja

Przeczytaj również