„Wrota do piekła”, czyli krater Darvaza
Pustynia Kara-kum zlokalizowana jest w Turkmenistanie i zajmuje – w zależności od sposobu pomiaru – od 70, do nawet 80% powierzchni tego kraju. W zdecydowanej większości jest niezamieszkana, znajdują się tam naturalne złoża gazu ziemnego. Teren ten sam w sobie ma dosyć… gorącą lokalizację. No wiecie – to bezpośrednia okolica chociażby Afganistanu, Iranu i Iraku… Natomiast to, co powstało na środku pustyni, niedaleko wioski Darvaza, jest… gorące w dosłownym tego słowa znaczeniu. Może aż za bardzo?
Wioska Darvaza, czy też w spolszczonej wersji „Derweze”, położona jest mniej więcej gdzieś na środku pustyni Kara-kum. Jeśli wrzucicie sobie tę nazwę w Google Maps, prawdopodobnie pierwsze, co rzuci się wam w oczy, to „The Gates of Hell”, czyli… wrota do piekła. O co dokładnie tutaj chodzi? Jest to krater, który płonie nieprzerwanie od 1971 roku. Jak to możliwe, że od 53 lat ogień wypełnia wnętrze ogromnego krateru? Ma to oczywiście związek ze złożami gazu, o których wspominałem.
Zaczęło się… przez przypadek
Średnica krateru wynosi około 70 metrów, zaś jego głębokość sięga 30 metrów. Do dziś nie jest do końca jasne, czy powstał on naturalnie, czy też ziemia zapadła się tam w skutek jakichś prac. Najbardziej prawdopodobna wersja mówi o odwiertach, które prowadzili tam radzieccy naukowcy. Natomiast w pewnym momencie „coś poszło nie tak”. Po przewierceniu złoża doszło do zmiany ciśnienia, a ziemia się zapadła właśnie w krater. Natomiast skąd wziął się ogień, który płonie do dziś?
Otóż naukowcy stwierdzili, że trzeba będzie to miejsce podpalić. Wszystko po to, aby wypalić gaz i zapobiec jego dalszej emisji do atmosfery. Więc wszystko to miało podłoże ekologiczne – oczywiście. Proces wypalania miał potrwać kilka dni. Naukowcy byli przekonani o tym, że gaz szybko się wypali i już – będzie po kłopocie. Ewidentnie obliczenia w tym przypadku musiały być błędne. Ogień nie zniknął. Krater Darvaza płonie do dzisiaj, nieprzerwanie od 53 lat i nazywany jest „wrotami do piekła”. No tak – ciekawe dlaczego?
Co teraz?
Oczywiście to nie jest do końca tak, że nikt nie próbował czegoś z tym zrobić. W 2022 roku ówczesny prezydent Turkmenistanu Gurbanguly Berdimuhamedow przedstawił plan wygaszenia krateru. Motywował to oczywiście szkodliwym wpływem na środowisko, zdrowie i cały przemysł gazu ziemnego w okolicy. Najwyraźniej powołana w celu znalezienia metody ugaszenia komisja zawiodła, bo „wrota do piekła” płoną do dzisiaj.
Pierwszą osobą, która weszła do krateru ognia był George Kourounis, znany podróżnik, łowca burz i… w dużym skrócie osoba, która dokumentuje katastrofy klimatyczne i ekstremalne zjawiska pogodowe. Krater Darvaza określił mianem „płonącego koloseum” w którym panoszy się „dźwięk silników odrzutowych”.
Zdjęcie wyróżniające: Shinpei Shmura Youtube