Producenci coraz głośniej mówią, że zwiększone zainteresowanie samochodami elektrycznymi wygeneruje szereg problemów, na które aktualnie brakuje dobrego rozwiązania. Jednymi z największych wyzwań są surowce potrzebne do produkcji baterii. W ziemi znajduje się ich mocno ograniczona ilość. Już dzisiaj wiadomo, że nie wystarczą one na długo. Poza tym dochodzi kwestia zużytych baterii oraz koniecznym w tym przypadku recyklingu.
Wysokie ceny prądu i rosnące ceny elektryków
Na zasadzie najłatwiejszych praw rządzących ekonomią, jeśli wzrośnie popyt na samochody elektryczne, również podskoczy ich cena. Z bardzo drogich obecnie, będą one bardzo, bardzo drogie. Zmiana może nastąpić jedynie poprzez nowe technologie produkcji, które niczym rewolucja zaproponowana przez Henrego Forda upowszechnią elektryczną motoryzację.
Druga kwestia to zużycie prądu elektrycznego i jego cena. Jeśli coraz większa grupa ludzi zacznie podłączać do sieci samochody elektryczne, wzrośnie zużycie prądu. Potrzebne będą zmiany w infrastrukturze, a to wymusi podwyżki za energię elektryczną. Oczywiście wzrost cen paliw na stacjach, również przekłada się na podwyższenie kosztów dóbr i usług, jednak wydaje się, że w przypadku prądu skok cenowy będzie dużo większy. Wtedy opłacalność całego przedsięwzięcia nawet przy litrze benzyny po 15 złotych, może być wątpliwa.
Gospodarka w obiegu zamkniętym jest rozwiązaniem?
Aktualnie funkcjonujemy w gospodarce liniowej, gdzie produkt wychodzi z fabryki i przechodzi przez różne fazy swojego życia, aby na końcu trafić do utylizacji. Producent ma nad nim niewielką kontrolę lub wręcz żadną. W przypadku gospodarki o obiegu zamkniętym firmy mają pełną kontrolę nad tym, co dzieje się z ich dobrami. Większość rzeczy można jedynie wypożyczyć. W przypadku aut elektrycznych ma to sens, ponieważ nadzór nad baterią, jako jedną z najcenniejszych rzeczy, może być kluczem do sukcesu.
Jednak koszty wynajmu przy dużym zainteresowaniu również wzrosną. Społeczeństwa na tę chwilę raczej ubożeją, niż bogacą się w zastraszającym tempie. Więc niewielką grupę społeczną będzie stać na używanie pojazdów pod wynajem. Tutaj pojawia się pytanie – gdzie w tym wszystkim będzie zysk dla producentów?