Sytuacja na ukraińskim froncie wygląda inaczej od oczekiwań pewnej grupy polityków. Ukraina jest w coraz większych kłopotach na wielu nomen omen frontach swojej działalności. Mimo w teorii bardzo dużej międzynarodowej presji na rosyjską gospodarkę radzi ona sobie całkiem dobrze. Kreml wie, jak meandrować w biznesowym oceanie, aby zyskiwać przewagę i realizować swoje interesy na wielu płaszczyznach.
Wojna przegrywa z biznesem
Wydarzenia z ostatnich lat pokazały, że nawet drastyczne sankcje nałożone na Rosję nie są w stanie całkowicie zatrzymać przepływu jej surowców do Europy. Jesteśmy uzależnieni od surowców naturalnych i nie możemy całkowicie odciąć się od dostaw. Poszukiwanie alternatywnych kierunków importu ropy i gazu dało całkiem dobre rezultaty. Federacja Rosyjska po serii gwałtownych spadków w eksporcie gazu rurociągowego zaczęła podnosić się ze skutków sankcji. Rosja znalazła nową drogę biznesowego rozwoju. Jest to eksport skroplonego gazu ziemnego (LNG). Jak zauważa agencja Reuters, rosyjski LNG stanowi obecnie około 15% gazu w Unii Europejskiej, co jest znacznym wzrostem w porównaniu do poziomu 8,7% po inwazji na Ukrainę.
Rosyjski przylądek nadziei
Hiszpania odgrywa kluczową rolę w relacjach biznesowych pomiędzy Europą i Rosją. Dzięki swojej rozwiniętej infrastrukturze LNG, która umożliwia odbiór i dystrybucję skroplonego gazu. To właśnie do hiszpańskich gazoportów trafia obecnie rosyjski gaz. Hiszpania ma aż 7 lądowych terminali LNG, z łączną przepustowością wynoszącą prawie 70 miliardów m³. Dla porównania polski terminal w Świnoujściu po rozbudowie będzie miał moc regazyfikacyjną na poziomie 15 miliardów m³ rocznie. To sprawia, że Hiszpania jest idealnym miejscem do importu rosyjskiego LNG, który następnie jest reeksportowany do innych krajów Wspólnoty. Tak Półwysep Iberyjski jest dla Kremla przylądkiem nadziei na kontynuowanie relacji biznesowych z Europą. Pomimo toczącego się na terytorium Ukrainy konfliktu. Rzekomo potępianego przez cały postępowy i rozwinięty Zachód. Jak widać, biznes zaczyna wygrywać z poprawnością polityczną i wojną.
Rosja współpracuje z Belgią i Francją
Wzrost importu rosyjskiego LNG widać w oficjalnych danych. Jak podaje Reuters, udział Rosji w rynku gazu UE wzrósł, a Hiszpania, Belgia i Francja są głównymi odbiorcami tego surowca. Dodatkowo wiele firm zarejestrowanych w Szwajcarii pomaga w zmianie nazwy surowca. To pokazuje, że Rosja doskonale wie, jak robić interesy i pokazuje Europie, co tak na serio się liczy.
Parlament Europejski podjął działania, aby przeciwdziałać temu procederowi. Nowe regulacje mają na celu blokowanie firmom z Rosji i Białorusi dostępu do rezerwacji mocy przesyłowych, co ma utrudnić eksport LNG do Europy. Jest to krok w dobrą stronę, jednak problem nadal istnieje i wymaga dalszych, zdecydowanych działań. Jednak wydaje się, że biznesowe lobby i po prostu czysty biznesowy pragmatyzm i tak wezmą górę nad prawnymi regulacjami.
Europa nie może się zdecydować
Ostatnie dwa lata pokazały, że Europa potrafi ograniczyć swoją zależność od rosyjskiego gazu. Jednak aby całkowicie odciąć się od kremlowskich węglowodorów, niezbędne są dalsze zmiany. Jak zauważa „Financial Times”, niektóre kraje, takie jak Polska, Finlandia, Szwecja oraz kraje bałtyckie, naciskają na pełne embargo na LNG z Rosji. Jednak Europa nie może się zdecydować, ponieważ z jednej strony chce pokazać solidarność wobec Ukrainy. Z drugiej poszczególne państwa patrzą na swój narodowy interes. W rezultacie jest swego rodzaju dwugłos. Co pokazuje, że konflikt zbrojny swoją drogą, ale biznes musi działać.
Dwa lata po rozpoczęciu wojny przez Rosję na Ukrainę, sankcje stają się trudniejsze do wprowadzenia. Wojna przestała być tematem, który mobilizuje, a wręcz męczy. Więc na razie po cichu, za kulisami wiele państw myśli o powrocie do normalnych relacji biznesowych z Kremlem. Gdyż wydaje się, że w dłuższej perspektywie jest to korzystne dla Starego Kontynentu.
Źródło analizy: Reuters, Bruegel, S&P Global Commodity Insights.