W głowie mamy różne stereotypy. Jednym z nich jest milion złotych. Mamy wyobrażenie, że ta kwota pozwoli nam ustabilizować nasze życie. Zapewni dobrobyt i szczęście. Obiektywnie sytuacja wygląda nieco inaczej, ponieważ poziom inflacji zmienił wartość wygranej. Dzisiaj możemy kupić zdecydowanie mniej za te same pieniądze, a dodatkowo od głównej nagrody musimy opłacić podatek.
Niecałe pół miliona w „Milionerach”?
Pierwszy odcinek „Milionerów”, który trafił na antenę we wrześniu 1999 roku, oferował szansę na wygraną miliona złotych. Dziś, patrząc przez pryzmat inflacji, ta sama suma reprezentuje realną wartość zaledwie 426 501 zł. To porównanie rzuca nowe światło na wartość wygranej w „Milionerach”. Gdybyśmy wzięli pod uwagę wartość miliona złotych z 1999 roku, laureat mógłby sobie pozwolić na zakup ponad 454 metrów kwadratowych mieszkania. Dziś, z wygraną o rzeczywistej wartości 426 501 zł, starczyłoby to na zdecydowanie mniejszy metraż.
Poziom skumulowanej inflacji przez lata od 1999 roku wynosi aż 134,47%. Te dane pokazują, że w tegorocznej edycji programu główna nagroda powinna przekroczyć 2 mln złotych, aby można było kupić za nią podobną ilość towarów, co w 1999 roku. Dokładnie zwycięzca musiałby otrzymać 2 344 659 złotych.
Podatek od wygranej w programie
Trzeba pamiętać o aspekcie podatkowym. Każda wygrana w „Milionerach”, podobnie jak w innych grach losowych w Polsce, podlega opodatkowaniu w wysokości 10% całej kwoty. Oznacza to, że nawet jeśli Tomasz Boruch wygra milion, realnie na jego konto trafi 900 tysięcy złotych. TVN, stacja emitująca program, zajmie się formalnościami związanymi z przekazaniem odpowiedniej części wygranej do urzędu skarbowego.
Milionerzy – następny Polak dołączy do grona szczęśliwców?
Tomasz Boruch udowodnił, że jest godnym przeciwnikiem dla pytań zadawanych przez Huberta Urbańskiego, prowadzącego program. Szybkość, z jaką odpowiadał na pytania, oraz szeroki zakres wiedzy – od biologii po muzykę – zaimponowały zarówno publiczności, jak i widzom przed telewizorami. Jego strategiczne podejście do gry zostało podkreślone przez umiejętne wykorzystanie kół ratunkowych: pierwsze – 50:50 przy pytaniu za 75 tysięcy złotych, a drugie – telefon do przyjaciela, kiedy walczył o pół miliona. W finałowej rozgrywce Tomek będzie miał do dyspozycji jeszcze dwa koła: pytanie do publiczności i zamiana pytania.
Dotychczas z poprawnych odpowiedzi na wszystkie pytania cieszyło się w polskiej edycji programu „Milionerzy” sześć osób. Stając przed finałowym pytaniem, Tomasz Boruch ma szansę nie tylko na zgarnięcie głównej wygranej, ale również na zapisanie się na kartach historii polskiej telewizji jako jeden z niewielu, którzy osiągnęli ten cel. Niezależnie od wyniku, jego gra już teraz jest godna podziwu i stanowi świetny przykład strategicznego myślenia i wszechstronnej wiedzy. Czy Tomasz dołączy do grona milionerów? Odpowiedź poznamy już w środę o 20:55.