Dlaczego europejscy producenci samochodów nie chcą reelekcji Trumpa?
Odpowiedź na to pytanie nie jest skomplikowana. Nie jest bowiem tajemnicą, że były prezydent USA rozważa przyjęcie środków o charakterze karnym wobec eksportu samochodów realizowanego w USA. Mówiąc prościej, za wielce prawdopodobne uważa się nałożenie wyższych ceł na import samochodów z Unii Europejskiej oraz Chin. To oznacza spore konsekwencje finansowe.
Jaki informuje w swoim raporcie Bloomberg, wydaje się, że były prezydent USA omawiał ze swoimi doradcami zakaz wjazdu do kraju wszystkich samochodów elektrycznych wyprodukowanych w Chinach lub wykonanych z chińskich części, a następnie montowanych w innych krajach, np. w Europie czy Meksyku.
Gdyby taki scenariusz zrealizowano, to prawie pewne jest, że czołowi europejscy producenci samochodów oraz ich dostawcy stracą sporą część swoich dochodów. Zwłaszcza ci, którzy w dużym stopniu opierają się na sprzedaży z rynku amerykańskiego.
Niemieckie marki premium znajdą się pod ścianą
Jak stwierdza niezależny analityk biznesowy Juergen Pieper, niemieckie marki premium, takie jak BMW i Mercedes-Benz, mogą znaleźć się w oku cyklonu.
„Wydaje się, że Trumpowi nie podoba się sukces niemieckich producentów samochodów premium. Prawdopodobnie ma problem z Niemcami jako całością, wygląda to na związek oparty na miłości i nienawiści ” – powiedział Pieper.
O takiej sytuacji wspominała miesiąc temu także prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. Ostrzegała i prosiła kraje Europy, aby przygotowały się na możliwe zagrożenia dla gospodarki, jeśli Donald Trump wróci do Białego Domu.
Nie jest tajemnicą, że na celowniku znajdą się także producenci pojazdów elektrycznych. W związku z tym, że wielu z nich korzysta z linii produkcyjnych i technologii z Chin, to stoją w obliczu większego ryzyka w związku z powrotem Trumpa na fotel prezydenta USA. Dlatego z niepokojem czekają na wynik wyborów prezydenckich.