Nad Morskie Oko tylko pieszo?
Morskie Oko to najpiękniejsze z tatrzańskich jezior. Łącznie na terenie Tatr takich jezior, czy też stawów – w zależności od nazewnictwa – jest około 200. Około 40 znajduje się po stronie polskiej. Jeżeli chodzi o powierzchnię, największym z nich jest Morskie Oko. W pierwszej trójce pod tym względem są wyłącznie polskie jeziora, bo dalej jest Wielki Staw Polski oraz Czarny Staw pod Rysami, zaraz nad Morskim Okiem. Zarówno Wielki Staw Polski, jak i Czarny Staw pod Rysami, są również najgłębszymi jeziorami w Tatrach. Ich głębokość przekracza 70 metrów. Wielki Staw Polski – znów, do spółki z Morskim Okiem i Czarnym Stawem pod Rysami, mają również największą pojemność.
Najpiękniejszym z nich dla większości jest Morskie Oko. Niektórzy starają się temu faktowi zaprzeczyć. Natomiast często ma to związek nie z rzeczywistym urokiem tego miejsca, a z otaczającą go aurą, tłumami, komercją itd. Jest to bowiem miejsce bardzo łatwo dostępne. Okej – słowo „łatwo” może być tutaj źle odebrane, bo przecież aby tam dojść, trzeba pokonać od 7,8 do 9,5 km (zależy od trasy i obranych skrótów) w jedną stronę. Natomiast droga ta jest pozbawiona jakichkolwiek trudności. Droga – nie szlak. Mówimy tutaj o asfaltówce prowadzącej z parkingu prosto do schroniska.
Można ułatwić sobie zadanie. Teoretycznie
Teraz przechodzimy do sedna. Otóż istnieje możliwość, aby tę trasę pokonać w wozie, będąc ciągniętym przez konie. Moralnie jest to co najmniej wątpliwe. Pomimo faktu, że wielokrotnie bywałem w tym miejscu, nigdy nie skorzystałem z usług fiakrów. Jest to dla mnie kwestią absolutnie oczywistą. I wydaje mi się, że dla wszystkich pasjonatów gór jest podobnie. Ale umówmy się – nad Morskie Oko ściągają nie tylko pasjonaci gór. Dla wielu odwiedzających Zakopane jest to jedna z atrakcji do odhaczenia. Nie trzeba mieć tutaj sportowego stroju, specjalistycznego obuwia i tak dalej. Konie ciągną ich w górę, robią sobie zdjęcia, coś zjedzą, wypiją i wracają w wozie na dół.
Niektórzy są zdania, że te wozy – a razem z nimi konie – powinny natychmiast zniknąć z drogi nad Morskie Oko. Ja osobiście nie podzielam takiego zdania. Uważam, że jakaś forma transportu powinna tam jednak występować. Spójrzmy na to szerzej. Co z osobami starszymi, lub chorymi? Co z niepełnosprawnymi? Tatry w gruncie rzeczy mogą wydawać się dla nich miejscem zamkniętym. Ale jest droga nad Morskie Oko. W samo serce Tatr. W miejsce, gdzie można podziwiać imponującą panoramę Rysów, Mięguszowieckich Szczytów, czy Mnicha. Zdarzają się też przecież kontuzje. Nad Morskie Oko zawijają często zwykli turyści. Transport w dół może być dla nich jedynym wyjściem. Załóżmy, że twoje dziecko obetrze stopy, bo po 9 kilometrach wędrówki buty okażą się niewłaściwe. Co wtedy?
Czym nad Morskie Oko?
Uważam więc, że jakaś forma transportu powinna tam występować i nie widzę w tym nic złego. „Jakaś” – nie mam tutaj na myśli wozów ciągniętych przez konie. Sprawą chce się zająć Lewica, która złoży projekt ustawy w sprawie zakazu wykorzystywania zwierząt do komercyjnego przewozu osób. O ile o 12 miesięcy temu taki projekt byłby z góry skazany na niepowodzenie, tak teraz… Lewica jest przecież częścią koalicji rządzącej. Taki zakaz dotknąłby również kwestię koni z Morskiego Oka.
Na pewno w tym zakresie potrzebne są rozmowy. Wcześniej próby takich zakazów były torpedowane. Nie wszystkim taki pomysł się podobał. Jednym z pomysłów, który pojawia się bardzo często, są wozy hybrydowe. Oznacza to mniej więcej tyle, że sam wóz ma napęd elektryczny, a koń jest mniej lub bardziej dla ozdoby. Są również pomysły wprowadzenia zupełnie innych pojazdów. Bez jakiejkolwiek potrzeby wykorzystywania zwierząt. Wiele osób ma nadzieję, że coś w tej kwestii wkrótce się zmieni.
Zdjęcie wyróżniające: Dariusz Staniszewski z Pixabay