Czesi ujawniają agentów, którzy usiłowali wpłynąć na wybory do Parlamentu Europejskiego
Czeska Informacyjna Służba Bezpieczeństwa (BIS) ujawniła istnienie zorganizowanej przez Rosję sieci agentów. Mieli oni za zadanie wpłynąć na wybory do Parlamentu Europejskiego. Siatka miała działać także w Polsce, Niemczech, Francji, Belgii, Holandii i na Węgrzech.
W sytuacji, gdy do wyborów pozostały niecałe trzy miesiące do uzasadniony powód do obaw i podjęcia odpowiednich kroków prawnych. Na rosyjskiej liście płac znaleźli się m.in. politycy niemieckiej skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), ale Czesi nie podali żadnych informacji o tym, kto wchodził w skład rosyjskiej siatki w innych krajach UE.
Wiadomo, że w stworzonym schemacie działań ważną rolę odegrała spółka Voice of Europe prowadząca portal internetowy o prorosyjskim wydźwięku. Zarzuty, jakoby niektórych posłów Parlamentu Europejskiego opłacano przez rosyjską sieć propagandową, to jednak znacznie gorsza opcja. W związku z tym Parlament Europejski „bada zarzuty”, jakoby niektórzy jego posłowie byli opłacani przez rosyjską sieć propagandową. Tę, zdemaskowały na początku tego tygodnia czeskie władze.
Śledztwo Czechów prowadzi do najważniejszej instytucji, jaką jest Parlament Europejski
Decyzja o zbadaniu tego wątku afery z opłacanymi posłami nastąpiła po tym, jak belgijski premier Alexander De Croo powiedział w czwartek, że „Rosja zwróciła się do prawodawców UE” i zapłaciła im za „promowanie rosyjskiej propagandy” w Europie w ramach operacji wykrytej w czeskim śledztwie.
Parlament, który za nieco ponad dwa miesiące wymieni 720 członków, nie był w stanie potwierdzić, ilu posłów powinno się skontrolować. W piątek stwierdzono, że siły działają „w koordynacji ze swoimi partnerami instytucjonalnymi” w odpowiedzi na sensacyjne zarzuty.
Jednak z czeskiego śledztwa wynika, że poseł do Parlamentu Europejskiego Maximilian Krah ze skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), wypowiadał się w X (Twitter) po tym, jak powiązano go z Voice of Europe. To stacja informacyjna, za której pośrednictwem transmitowano rosyjskie operacje.
W obliczu takiej sytuacji szefowa centrowej grupy Renew Europe Valérie Hayer określiła zarzuty jako „wyraźny atak” na parlament i jego „mandat demokratyczny”.
„Jeśli posłowie do Parlamentu Europejskiego lub kandydaci zasiadający w nadchodzących wyborach europejskich wzięli pieniądze od rosyjskiego rządu, lub jego pełnomocników, lub zostali przez nie skorumpowani, należy ich zdemaskować” – stwierdziła Hayer.
Czasu jest niewiele, bo do momentu, kiedy unijni wyborcy pójdą na głosowanie pozostały niecałe 3 miesiące.