Wysokość pensji jest jednym z czynników, który motywuje ludzi do zmiany pracy. Jednak poza miesięcznym wynagrodzeniem istotne są również kwestie podatkowe, koszty dóbr i usług. Jeśli wszystko wokoło nas jest po prostu drogie przez inflacje, a siła nabywcza waluty znajduje się na niskim poziomie, to mamy kłopoty. I nawet dosyć spora suma pieniędzy w ujęciu liczbowym, może okazać się niewystarczająca.
Spadek inflacji poprawia kondycję budżetów
W 2024 roku polska gospodarka stoi w obliczu znaczących zmian, które mają bezpośredni wpływ na portfele mieszkańców Polski. Wśród nich najważniejsze to systematyczny wzrost płac oraz spadek inflacji, co razem składa się na obiecującą prognozę wzrostu siły nabywczej Polaków. To z kolei otwiera nowy rozdział w kwestii oszczędzania i inwestowania.
Polacy zaczęli więcej oszczędzać
W ubiegłym roku byliśmy świadkami rekordowego wzrostu depozytów bankowych Polaków, które powiększyły się o imponującą kwotę około 124 miliardów złotych. Ten dynamiczny przyrost środków na kontach bankowych był odzwierciedleniem zarówno strategii oszczędnościowych, jak i reakcji na gospodarcze turbulencje. W tym roku eksperci przewidują kontynuację trendu wzrostowego w zakresie oszczędności. Jednocześnie w 2024 roku wzrost depozytów bankowych będzie niekoniecznie na tak spektakularnym poziomie jak w roku poprzednim.
Poszukujemy alternatyw do oszczędzania
Mieszkańcy każdego państwa starają się na własną rękę znaleźć optymalne dla nich sposoby na oszczędzanie pieniędzy. Aparat państwa może utrudnić cały proces lub przestać ingerować w niego aż tak mocno. Na szczęście aktualna strategia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) w kontekście oprocentowania depozytów zaczyna delikatnie pomagać.
Obecnie, wraz z oczekiwaniami dotyczącymi obniżania stóp procentowych, Polacy mogą zacząć poszukiwać alternatywnych form inwestowania swoich środków. Zamiast tradycyjnych lokat, uwagę mogą przyciągnąć fundusze inwestycyjne, rynek nieruchomości, złoto, akcje, czy nawet obligacje detaliczne Skarbu Państwa.
Rynek nieruchomości jest przegrzany?
Obecne programy proponowane przez rząd, zachęcają ludzi do kupowania mieszkań. Jest to z jednej strony dobre dla ludzi. W tej sytuacji działa również prawo popytu i podaży. Zapotrzebowanie na mieszkania jest duże, ale podaż utrzymuje się na niskim poziomie. Skutek jest oczywisty – dużo wyższe ceny nieruchomości.
Eksperci zauważają, że rynek ten może się stopniowo stabilizować, zwłaszcza jeśli wzrost cen mieszkań będzie wolniejszy niż wzrost wynagrodzeń, co pozwoli na zdrowe warunki dla inwestorów i oszczędzających.
Przy spadającym oprocentowaniu lokat i kredytów, a także potencjalnie malejącej rentowności wynajmu, Polacy stają przed wyzwaniem znalezienia optymalnych sposobów na lokowanie swoich oszczędności. Mimo to, prognozy NBP są obiecujące i sugerują, że w 2024 roku dochody Polaków będą realnie rosły, umożliwiając nie tylko konsumpcję, ale i rozbudowę oszczędności.
Polacy z większą nadzieją patrzą w 2024 rok
Rok 2024 zapowiada się jako okres, w którym Polacy będą kontynuować budowanie swoich oszczędności. Jak wszystko, co ma wartość, zapewne czas budowania kapitału wymaga większej kreatywności i otwartości na nowe formy inwestowania. W obliczu zmieniającej się dynamiki gospodarczej, zarówno wzrost płac, jak i spadek inflacji, mogą sprzyjać dalszemu wzmacnianiu się pozycji finansowej polskich gospodarstw domowych.
źródło: rp.pl